uzdrawianie

„Nie ma chorób nieuleczalnych, niedostateczna jest tylko nasza wiedza.”

Julian Aleksandrowicz

 

W niedawnej transmisji na żywo, razem z Maciejem Wielobem rozmawialiśmy o zdrowiu i uzdrawianiu z perspektywy duchowej. Maciek czytał obszerny fragment swojej książki traktującej na ten temat, gdzie między innymi przytaczał słowa Hazrata Inayata Khana:

„Nazywanie pewnych chorób nieuleczalnymi jest wielką pomyłka ludzkości. Człowiek nazywa je tak, ponieważ nie ma narzędzi do tego, aby je wyleczyć. Ale poprzez nazywanie ich nieuleczalnymi pacjent traci wszelką nadzieję.”

Uzdrawianie

Kiedy trafiłam na przytoczone słowa Juliana Aleksandrowicz – wybitnego polskiego lekarza – hematologa, o tyle mi bliskiego, bo mieszkającego w Krakowie, nie mogłam przejść obok nich obojętnie.

 

Uzdrawianie
Uzdrawianie

Zdrowie i uzdrawianie, to temat który leży mi na sercu. Czuję w sobie głęboką chęć niesienia pomocy innym. W pewien sposób kształciłam się w tym względzie – ukończyłam studia farmacji. Jednak po ich ukończeniu i podjęciu pracy w zawodzie, nie znajdowałam satysfakcji. Dopiero ścieżka nauczyciela jogi pokrywa się z moim wewnętrznym głosem.

Wiem, że to może zabrzmieć buńczucznie, ale nigdy nie uważałam, że nie można czegoś zrobić. Wg mnie zawsze jest droga do tego by zadziałać. I faktycznie – odczuwałam ogromny dysonans w słowach: choroba nieuleczalna. Bo faktycznie – jeżeli pacjent słyszy, że cierpi na taką chorobę, to właściwie – co mu pozostaje? Choroba nieuleczalna brzmi jak ostateczny wyrok prowadzący tylko do jednego – do końca. Jakie jest życie człowieka, który nosi w sobie takie brzemię? Dysonans był tym większy, że przecież nie można zaprzeczyć, że nieustannie odkrywane są nowe sposoby leczenia, nowe algorytmy postępowania, nowe metody, które szereg chorób czynią uleczalnymi. Spoglądając wstecz – kiedyś epidemie ospy wiecznej dziesiątkowały społeczności. Aktualnie choroba jest wyeliminowana. Czy nie podobnie było z cholerą, grypą, czy dżumą? Wiele się w tym względzie zmienia…

 

Moc sprawcza słów

 

Jaką moc sprawczą mają słowa? Ogromną. Słowo powiedziane – wydaje się być niemal wyrokiem. Jaką wizję przed sobą ma osoba, która słyszy, że to choroba nieuleczalna?

 

Uzdrawianie ma swój aspekt duchowy i nie można go pominąć. I tak jak wybitny mistyk i lekarz mówili – odbieranie nadziei chorym, tylko dlatego, że nie posiada się w danym momencie narzędzi do tego by chorobę wyleczyć, jest niewłaściwe, o ile nie powiedzieć okrutne. Jestem głęboko przekonana o tym, że w naszej wierze, nastawieniu, w duchu jest dużo mocy. Ale ta moc – jeśli tylko ją zgasić – nie będzie mieć potencjału by zadziałać. A przecież wspieranie samego siebie w ozdrowieniu to to, co chciałoby się widzieć u pacjenta.

Ścieżka jogi uczy mnie, jak brać odpowiedzialność za siebie, jak nie podążać utartymi schematami, i przede wszystkim wsłuchiwać się w siebie – swoje ciało, oddech i ducha. Niełatwo bronić się przed usłyszanymi słowami, ale można się tego nauczyć. Cierpliwość, uważność i medytacja pomagają budować mocne podwaliny brania odpowiedzialności za siebie. Z nią o wiele łatwiej mieć w sobie ochronną tarczę. Tarczę, którą nie zachwieją żadne, nawet te trudne i odbierające nadzieję słowa.