Ile czasu warto poświęcić na praktykę jogi?

“Czy jest sens stanąć na macie na chwilę? Nie zawsze mam czas na godzinną praktykę?” „Ile czasu na jogę?”

O to, ile czasu poświęcić na codzienną własną praktykę jogi pytana jestem często. I zawsze i niezmiennie odpowiadam: “Lepiej 5 minut na macie, niż 0 minut.”

Zajecia jogi – czy zawsze to  musi być półtorej godziny?

Zorganizowane zajęcia jogi przyzwyczaiły nas do schematu stosunkowo długich zajęć. Najczęściej spotykane zajęcia trwają 1,5 h. Jest to wystarczająco dużo czasu na dogłębną, świadomą praktykę zakończoną odprężającym relaksem. Czas na tłumaczenie, zbudowanie sekwencji. I oczywiście uczęszczanie na takie zajęcia 1-2 razy w tygodniu potrafi przynieść kolosalną zmianę w naszym samopoczuciu, kondycji, formie. Ale – bardzo zasadnym jest, niezależnie od uczęszczania na zorganizowane zajęcia jogi, wprowadzenie codziennej, własnej praktyki jogi. No i tu właśnie – rodzą się wątpliwości.

 

Wyuczony schemat nieprzekładalny na codzienność

Powiedzmy sobie szczerze – przy pracy, posiadaniu rodziny, i wielu obowiązkach, trudno jest codziennie wykrzesać 1-1,5 h na praktykę. Dodatkowo – jeśli jesteśmy osobami początkującymi – będzie to też mocno obciążające. Wydaje się, że taki kwadrans czy 5 minut na macie to nic, i nie ma sensu tego robić.

 

Nic bardziej mylnego!

 

Jestem przekonana, że lepiej stanąć na macie codziennie na te 5 minut, niż raz na 2 tygodnie na 2 h. Zaskakujące? Być może, ale, mam ku temu argumenty.

 

Przede wszystkim codzienna rutyna ruchowa pozwala ciału utrzymywać swoją ruchową formę. Bezruch będzie sprzyjał usztywnianiu się ciała. Ciało będzie wspierało nasz bezruch utwardzając tkankę powięziową, a stąd prosta droga do dyskomfortu i bólu. Dodatkowo osłabia się siła mięśniowa, tracimy formę,

 

Każda codzienna aktywność, która wykracza poza ustalone wzorce ruchowe (czyli nasze zwykłe codzienne używanie ciała np. do chodzenia, czy sięgania po talerze ) – spowoduje zmianę napięć w ciele, pomoże tkance powięziowej rozluźnić się, odpowiednio ślizgać, poluzuje napięcie.

Bardzo ważny jest też aspekt odpowiadania na wezwania ciała (codzienna chwila na ruch bardzo temu sprzyja), a nie podejmowaniu forsownej aktywności fizycznej w związku z wyrzutami sumienia.

 

Każda aktywność fizyczna – choćby potrwała 5 minut przyniesie nam korzyści:

 

  1. Odżywienie ciała – tak jak ciało potrzebuje jedzenia i wody, tak i potrzebuje odżywczego ruchu. I w tym wypadku nie powinno na ten ruch czekać i głodować. Codziennie jemy, codziennie odżywiamy ciało ruchem.
  2. Odpowiadanie na potrzeby ciała – podarowanie sobie kilku minut ruchu to mądre odpowiedzenie na potrzeby ciała. Nawet jeśli umysł mówi, że mu się nie chce. A jednak ciało ma też swoje potrzeby.
  3. Codzienne rozluźnianie – pamiętacie szkolenie BHP? Raz na godzinę 5 minut spaceru. Po to, aby właśnie rozluźnić ciało, nie trzymać go w 1 pozycji przez długie godziny.
  4. Odchodzenie od schematów ruchowych. – bardzo istotnym w codziennym, nawet krótkim ruchu jest pokazanie ciału innych ścieżek. Schematy ruchowe obciążają nasze ciało, budują napięcia, a w konsekwencji mogą prowadzić do bólu. Dla dobrego funkcjonowania nasze ciało właśnie potrzebuje codziennej porcji nieoczywistych ruchów.
  5. Budowanie dobrych nawyków. Codzienna porcja ruchu – to dobry nawy.

 

Pozwalam sobie zamieścić komentarz mojej fanki Ollgi do mojej propozycji 5 minutowej praktyki, którą możecie znaleźć pod tym linkiem.

“dla mnie to jest takie,że lepiej zrobić cokolwiek niż nic 🙂 a nie zawsze jest czas na dłuższą praktykę w ciągu dnia, i takie każde 5 minut co jakiś czas w ciągu jednego dnia różnych sekwencji w wolnej chwili, może zbudować całą praktykę nawet tylko interwałowo 😉”

 

I dla uściślenia – te 5 minut codziennego ruchu postrzegam jako minimum. 15-30 minut będzie działać jeszcze lepiej. Ale przede wszystkim liczy się ta codzienna regularność. Krótki czas spędzony codziennie na macie naprawdę przyniesie zmianę.

 

A jak Ty postrzegasz 5 minut na macie? Sensowne, czy nie warto tracić czasu?