„Wydobycie wody z głębi ziemi jest zadaniem wymagającym cierpliwości. Zanim dotrzemy do wody życia, musimy przekopać się przez ogrom błota”.
(„Bowl of Saki”, Hazrat Inayat Khan)

Życiodajna woda. Ile bez niej wytrzymamy? Trochę. Lecz niedługo. Przyzwyczajeni do jej obecności w kranach i butelkach, nie zastanawiamy się, ile trudu wymagałoby jej zdobycie. Ile wysiłku wymagałoby jej pobranie z głębokiej studni. Ile błota trzeba by było wykopać, zanim ujrzelibyśmy czystą wodę życia?

Z czasem przychodzi ten moment, że chcemy, by ta czysta woda była w nas. Obracamy się w stronę ideału i piękna.

Smutek i radość. Cierpienie i ulga.

Chciałoby się być tam – tam gdzie nasza jasna strona. Gdzie lekkość. Gdzie życie pozbawione jest cierpień.
Gdy naiwnie sądzimy, że by dotknąć ideału wystarczy pstryknąć palcami zacząć uśmiechać się do każdego spotkanego na drodze, zmienić swoje postępowanie i to wszystko co robimy o 180 stopni, no cóż – myślimy naiwnie.

A jednak chcemy, bo przez zaprzeczenie – nie chcemy cierpieć. I paradoksalnie, by dotrzeć do tego miejsca jasności, nierzadko, a może nawet najczęściej trzeba przejść przez szlak cierpień. Spotkać się z tym, co często przez wiele lat jest spychane w przestrzeń podświadomości. Spotkać się z tym, co przez wiele lat nie chciałoby się spotkać. Spotkać się z samym sobą, w tej niechcianej na co dzień postaci.

Nie wiadomo, ile ciemności w nas zalega. Nie wiadomo, ile czasu nam zajmie, by poczuć światło. I już u progu tej ścieżki możemy przeczuwać, że droga będzie trudna, czasem bolesna i smutna. Czy jednak z tego powodu nie warto jej podjąć?

Akceptacja

Znana suficka nauczycielka, Irina Tweedie, we wstępie do swojej książki „Daughter of fire” napisała (wzięte od Maciej Wielobób):
„Miałam nadzieję dostać instrukcje w jodze, oczekiwałam cudownego nauczania, a to co nauczyciel zrobił zasadniczo sprowadzało się do tego, że zmusił mnie do stanięcia twarzą w twarz z ciemnością we mnie samej i to prawie mnie zabiło. (…) Poczułam się całkowicie pokonana aż do czasu, gdy pogodziłam się z tym, co wypierałam całe życie.”

Cierpliwość, ale też nieugiętość w trudnej drodze. Pogodzenie się z tym, co zastaniemy i akceptacja – bez nich nie postawi się kolejnego kroku.